Na początku muszę się do czegoś przyznać. Byłam bardzo sceptyczna, sięgając po tę książkę. Nie mogłam uwierzyć, że znajdę w niej cokolwiek, co mnie zaciekawi. No bo pomyślcie sami – dlaczego niby miałabym czytać o rybach, które przecież – i każdy to wie – głosu nie mają? I cóż… Oficjalnie odszczekuję wszystko.

 

Chwile spędzone z Elokwencją sardynki, ku mojemu zaskoczeniu, okazały się jednymi z najprzyjemniejszych momentów poświęconych w ostatnim czasie lekturze. Duża w tym zasługa, co warto zaznaczyć od razu, tłumaczki – pani Elżbiety Janoty, która znakomicie oddała gawędziarski talent autora. No właśnie – Bill François w naprawdę niesamowity sposób snuje swoją opowieść. Przekazuje czytelnikowi nieznane fakty z życia morskich stworzeń tak, że odbiorca śmieje się i wybałusza oczy ze zdziwienia, zapytując sam siebie „Jak to w ogóle możliwe…?” i powtarzając raz po raz „A to ci dopiero!”. W każdym zdaniu widać zarówno ogromną fascynację autora morskim światem, jak również jego ogromną wrażliwość na słowo. To wszystko sprawia, że Elokwencja sardynki. Niewiarygodne historie z podwodnego świata to nie tylko książkowy rarytas dla wszystkich spragnionych popularnonaukowych ciekawostek, ale także prawdziwa językowa uczta. Warto też wspomnieć, że w naszym wydaniu, które ukaże się 20 stycznia 2021 roku, znalazł się fragment napisany przez autora specjalnie dla polskich czytelników – nie ma go w żadnej innej edycji tej książki!

 

Książka Billa Françoisa sprawdzi się idealnie zwłaszcza teraz, kiedy nie da się tak po prostu wyruszyć w drogę – zabierze czytelnika w ekscytującą podróż do morskiego świata nauki i tajemniczych legend. Skłoni też do refleksji, bo – jak pisze autor – „podwodny świat dzieli się z nami nie tylko swoim porywającym pięknem, ale i mądrością na różne tematy, szczególnie na temat nas samych”. Dostarczy sporej porcji ciekawostek, którymi na pewno uda Wam się zaintrygować niejednego rozmówcę. Pomyślcie sami: o ile ciekawszy i mniej kłopotliwy byłby small talk, gdyby można w nim było sięgnąć po fun facts w rodzaju „Które ryby to typowe paryżanki?” lub „Czy wiesz, że podnawka wzięła udział w bitwie pod Akcjum?”, nie wspominając już o „Zgadnij, kto był pierwszy w Ameryce: dorsz czy Krzysztof Kolumb!”. Ja to bym i na taki podryw dała się złapać… ;) (Jeśli chcecie poznać kilka ciekawostek, zerknijcie koniecznie do galerii pod recenzją!)

 

Ale zupełnie serio. Bez względu na to, po jakie lektury zwykle sięgacie, warto dać szansę lśniącej srebrzyście sardynce, która – mimo że nie mówi – ma naprawdę wiele do przekazania, podobnie jak inne morskie stworzenia obecne na kartach tej książki. Na koniec mogę powtórzyć za autorem słowa wstępu, z którymi całkowicie się zgadzam: „Mam nadzieję, że pod koniec wynurzycie się z lektury tak, jak ja wynurzyłem się na powierzchnię po pierwszym nurkowaniu: z głową pełną historii i ogromną ochotą, by je komuś opowiedzieć… A także, że wakacje na plaży czy wycieczka do akwarium już nigdy nie będą dla was takie same, że inaczej spojrzycie na swoje złote rybki, talerze owoców morza i kanapki z tuńczykiem”.