Komisarz Teresę Battaglię poznałam na kartach powieści Ilarii Tuti „Kwiaty nad piekłem” i ucieszyło mnie ponowne spotkanie z nią w „Śpiącej nimfie”. Pracująca we włoskiej policji bohaterka ma prawie 60 lat, nie jest już taka sprawna, a pierwsze oznaki starzenia niewątpliwie ją frustrują. Jej współpracownicy dbają, by nie jadła zbyt dużo słodyczy, gdyż zmaga się z cukrzycą. Kobieta skrywa jednak więcej niż jedną tajemnicę. Prowadzi dziennik, w którym zapisuje nie tylko ważne dla swojego śledztwa sprawy, ale też wskazówki dla siebie samej. Cierpiąca na alzheimera Teresa nigdy nie wie, kiedy podstępna choroba znów uderzy.

Z kolei problemami z przeszłości zmaga się inspektor Massimo Marini, który choć dołączył do zespołu niedawno, zdążył już zauważyć, jak wielkim szacunkiem i oddaniem darzona jest jego szefowa. On także zrobiłby dla niej wszystko.

Battaglia ma do rozwiązania niecodzienną zagadkę. Odnaleziono obraz słynnego malarza, portret kobiety datowany jest na 20 kwietnia 1945 roku. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że twarz cudnej urody dziewczyny została namalowana krwią. Czy jest możliwe znalezienie mordercy, który popełnił zbrodnię u schyłku wojny, kiedy umierały tysiące ludzi? A może jest nim sam malarz? Niedługo po stworzeniu „Śpiącej nimfy” mężczyznę odnaleziono na skraju wyczerpania i z wielkim trudem przywrócono do żywych. Od tego czasu zamknął się w swoim świecie, przestał odzywać i reagować na jakiekolwiek próby nawiązania z nim kontaktu. Trwa w tym stanie już siedemdziesiąt lat.

Śledztwo prowadzi komisarz Battaglię do wyjątkowego regionu Włoch – Val Resii. Z nieskrywaną ciekawością czytałam o Rezjanach, dumnych Prasłowianach chcących zachować i ochronić swoje dziedzictwo kulturowe.

„Rezjanie to nie Słoweńcy. Ani ze względu na krew, ani ze względu na kulturę. A język rezjański to nie jest dialekt słoweński. To język prasłowiański, coś nieskończenie starszego, szlachetniejszego i bardziej złożonego od dialektu odziedziczonego po sąsiadach. Pewne określenia mają cechy wspólne z rosyjskim, serbskim, chorwackim, ukraińskim, ale rezjański różni się od wszystkich tych języków.Prawdopodobnie przyczynił się do stworzenia ich podstaw. Rezjanie od lat walczą o to, by nie wrzucano ich beztrosko do jednego worka ze Słoweńcami”.

Akcja powieści nabiera tempa, kiedy okazuje się, że ktoś nie chce, by tajemnica sprzed lat wyszła na jaw. Popełniono kolejne morderstwo, a im bardziej pani komisarz zbliża się do rozwiązania zagadki, tym większe zagrożenie sprowadza na siebie i innych.

Ilatia Tutti zadbała w swojej powieści o detale, dlatego historię tę czyta się z wielką przyjemnością. Plastyczne opisy sprawiają, że czytelnik czuje się jak w alpejskiej dolinie, zdany na łaskę przyrody. Niebanalna intryga powstrzymuje przed odłożeniem książki, dopóki nie poznamy zakończenia. Chętnie przeczytam o kolejnych śledztwach doświadczonej pani komisarz. Polecam ten kryminał wszystkim, którzy lubią być zaskakiwani podczas czytania. Powieść nie jest przepełniona brutalnością, a mimo to czytelnik jest w stanie odczuć napięcie towarzyszące bohaterom podczas rozwiązywania mistrzowsko skonstruowanej kryminalnej intrygi.

Agnieszka