Michał Lipka, Książkarnia: Przygody, akcja, mnóstwo fantazji i niezwykłości, do tego nieźle skrojone postacie, udane zwroty akcji i lekkość, ale połączona z dostateczną do wywołania emocji powagą… Wszystko to czyta się szybko i z przyjemnością i nawet jeśli dobrze znacie już te wątki (w końcu rzecz mocno oparta jest na mitach), dacie się wciągnąć w ten świat i życie bohaterów. Ciąg dalszy
tutaj.
RESZTA ŚWIATA (SPRAWDŹ)
Michał Lipka, Książkarnia: „Reszta świata” zaczyna się niewinnie, potem dostajemy szalony popis zniszczeń wywołanych przez naturę, wreszcie autor serwuje nam historię o najgorszych stronach ludzkiej natury, kiedy bohaterowie, zmuszeni żyć w niewielkiej społeczności, gdzie coraz bardziej zaczyna wszystkiego brakować, dopuszczają do głosu pierwotne instynkty. Album wywołuje duże emocje, wciąga, intryguje i potrafi skłonić do zastanowienia się. A wszystko to doskonale zilustrowane, w sposób przypominający mi pracę Hermanna Huppena, gdzie dość prosto, choć realistycznie ukazane postacie, wrzucone zostają do drobiazgowo ukazanego świata. Reszta
tutaj.
DEADLY CLASS #2 (SPRAWDŹ)
Tomasz Drozdowski, Movies Room: Remender wie, jak pisać komiksy o nastolatkach tak, aby starsi odbiorcy nie byli zażenowani i poczuli pewne ukłucie nostalgii. Pierwsze młodzieńcze miłości, buntowniczość i walka ze światem, którego zagrożenia nie wydawały się wówczas tak groźne, jak w wieku dorosłym. Autor prowadzi też konsekwentnie niezłą fabułę, nieco kojarzącą mi się z wyczynami Franka Millera na łamach Sin City. Krwawa, balansująca na granicy chaosu akcja przeplatana jest wewnętrznymi przemyśleniami, a stworzenie takiego połączenia wymaga wyczucia, które niewątpliwie Remender posiada. Całość
tutaj.
ODRODZENIE #5 (SPRAWDŹ)
Krzysztof Tymczyński, Image Comics Journal: Seeley i Norton nie tylko stworzyli fabułę, która po ujawnieniu wszystkich zagadek naprawdę trzyma się kupy i trudno się do czegoś przyczepić, ale także zaprezentowali nam bohaterów, miejsca i zdarzenia, które śledzi się z ogromnym zainteresowaniem. Poszczególne postacie są ciekawe i praktycznie każda z nich skrywa swoje tajemnice, a ich odkrywanie nierzadko jest zadziwiającym doświadczeniem. Jednocześnie otrzymujemy liczne zwroty akcji (no nie będę ukrywać, finał ”Wezbranych wód” to nie było coś, czego bym się spodziewał po tym komiksie) i nawet pozornie nieistotne wątki, jak w tym tomie ten należący do Em, mogą okazać się ważne dla budowanej misternie mitologii ”Odrodzenia”. Ciąg dalszy
tutaj.
Marek Adamkiewicz, Szortal:
„Odrodzenie” jak rzadko która długa seria, trzyma poziom i nie podlega zbyt widocznym wahaniom formy swoich twórców. Taki stan rzeczy jest w pewnym stopniu ewenementem, ale też bardzo cieszy, bo historia, która była angażująca już na samym początku, jest taka nadal i wciąż prowokuje czytelnika do stawiania nowych pytań. I oby zostało tak do samego końca tego intrygującego cyklu. Reszta
tutaj.
Marek Wasiński, BookParadise: W pierwszym tomie autorzy skupiają się przede wszystkim na organizowanym turnieju sztuk walki, w który z marszu nas wciągają. Dostrzegamy jednak, że narysowany przez nich świat jest fascynujący i pełen wielu tajemnic do odkrycia. Być może nie porwie was warstwa wizualna komiksu, ale świetnie poprowadzeni bohaterowie oraz oryginalna historia czerpiąca to co najlepsze z klasyków fantastyki sprawią, że wciągniecie się na całego. Całość
tutaj.
Szymon Junde, Nie tylko gry: Komiks LastMan to świetna pozycja dla wszystkich, którzy uwielbiają nietypowe dzieła zachodnie, czerpiące w jakiś sposób z dorobku wschodu. Pozycja trzyma świetny poziom, dostarcza mnóstwo frajdy i tylko czasem doskwiera brak kolorów. Po takim prologu nie mogę się doczekać kolejnych tomów. Ciąg dalszy
tutaj.
Piotr Pocztarek, Movies Room: LastMan tom 1 to błyskawiczna lektura, skupiona głównie na efektownych pojedynkach, ale w pierwszym tomie zasiano też kilka wątków, które w przyszłości mogą wykiełkować w coś interesującego. Ponieważ rzadko mamy okazję obcować z „francuską mangą”, LastMan jest to eksperyment wart uwagi – na razie prosty i służący głownie rozrywce, ale z ukrytym potencjałem na coś więcej. Reszta
tutaj.
Damian Drabik, Mechaniczna Kulturacja: Cudownie się na ten komiks patrzy, ale jednak zabrakło mi w nim tej historii, która pozwoliłaby świetnie bawić się w towarzystwie Rapha i Caseya. Można odnieść wrażenie, że nie tyle oni są największymi gwiazdami komiksu, co własnie ta rozpierducha, która w końcu mogłaby się rozegrać i bez nich. Wizualnie to jednak petarda! Mocna, pełnokrwista rozrywka z charakterem. Całość
tutaj.
Mariusz Wojteczek, Grabarz Polski: Jeśli jesteście zaznajomieni z dotychczasową twórczością Bisleya, czy też nieobce są wam komiksowe perypetie Żółwi – zwłaszcza z oryginalnej serii duetu Eastman/Laird – to pokochacie „Bodycount”. To album stanowiący kwintesencję amerykańskiej pulpy sensacyjnej, okraszonej kultowymi postaciami, będącymi jednocześnie parodią klasycznych komiksowych mścicieli. Ten komiks to nic innego, jak gatunkowy pastisz i dopóki nie bierzemy go zbyt poważnie, może się naprawdę podobać. Oddajcie się magii chwili i zobaczcie, przeczytajcie ten swoisty hołd dla filmów Johna Woo oraz przejaskrawionej przemocy i erotyki spod znaku magazynu „Heavy Metal”. Ja bawiłem się świetnie. Ciąg dalszy tutaj.
FEAR AGENT #1 (SPRAWDŹ)
Małgorzata Chudziak, Egzaltowana: Chociaż główny bohater nie przypadł mi specjalnie do gustu, to muszę docenić skonstruowany przez Remendera świat. Od pierwszych stron czuć klimat opowieści science fiction. Nawet jeżeli rasa danego kosmity pojawi się na dosłownie kilka stron, to jej wygląd będzie dopracowany. Jest to także oczywiście zasługa Moore’a i Openy, którzy odpowiadali za rysunki w albumie. Komiks może nie wniósł nic nowego do mojego życia, ale od czasu do czasu warto poczytać sobie szaloną przygodę rozgrywającą się gdzieś pomiędzy gwiazdami. Jeżeli jesteście zainteresowani wartką akcją i zabijaniem kosmitów, to Fear Agent tom 1 jest zdecydowanie dla was. Reszta
tutaj.
JAZZ MAYNARD #1 (SPRAWDŹ)
Marcin Knyszyński, Esensja: Pędząca z zawrotną prędkością akcja, tasowanie klisz i wschodnia estetyka komiksowa to nie wszystko. Raule zajął się też problematyką relatywizacji zła. Jazz to przecież typowy antybohater – złodziej i przestępca. Jego kumpel, zleceniodawca pewnej misji niemożliwej, to bandzior, wymykający się ciągle policji i jawnie kpiący z prawa. Dlaczego zatem im kibicujemy? Bo największe, wprost niewyobrażalne zło tkwi w instytucji rządzącej Barceloną. Całość
tutaj.
ROYAL CITY #2 (SPRAWDŹ)
Małgorzata Chudziak, Egzaltowana: Miasto z 1993 r. bardzo przypomina to, które poznaliśmy w poprzednim albumie. Teraz czy kiedyś – miejsce to zawsze było i będzie nieciekawym i smutnym dołem pełnym nieszczęśliwych jednostek skazanych na ponure życie. Ludzie rodzą się, chodzą do liceum, pracują w fabryce, wchodzą w nieszczęśliwe związki i zakładają rodziny. Tylko tyle czeka na nich w Royal City – żadnych perspektyw i wegetacja aż do śmierci. Każde z rodzeństwa Pike’ów radzi sobie z tym na swój sposób, jednak czy którekolwiek ma szanse na ucieczkę przed przeznaczeniem? Ciąg dalszy
tutaj.
GRASS KINGS #2 (SPRAWDŹ)
Mariusz Wojteczek, Grabarz Polski: Tom drugi „Grass Kings” to godny kontynuator wcześniejszej części, który umiejętnie rozwija rozpoczęte wątki i nie traci nic z mocy wyrazu „jedynki”. Polecam wszystkim, którzy zasmakowali w tomie pierwszym. Tym, którzy z historią duetu Kindt/Jenkins jeszcze nie mieli okazji się zetknąć, polecam nadrobić szybko tę nieuwagę. Jest w „Grass Kings” klimat „Twin Peaks”, ale jest też samodzielne, oryginalne budowanie opowieści, której nie powstydziłby się żaden amerykański klasyk. Znakomita seria! Reszta
tutaj.
GIANT DAYS #6 (SPRAWDŹ)
Tymoteusz Wronka, Na Ekranie: Nie wariuj, Daisy to niezła kontynuacja znanej serii i nie rozczaruje jej fanów. To proste, miejscami przerysowane historie, ale jednocześnie bardzo prawdziwe, co pozwala identyfikować się z bohaterkami i im kibicować, gdy borykają się z kolejnymi perypetiami. Całość
tutaj.
PAPER GIRLS #5 (SPRAWDŹ)
Balint Lengyel, Poltergeist: Piąta odsłona Paper Girls okazała się bardzo porządnym epizodem, z przemyślanym i intensywnym scenariuszem oraz wartką akcją, a przy tym pozbawionym bolączek trawiących poprzednie tomy. Ciąg dalszy
tutaj.