
LASTMAN #9 (SPRAWDŹ)
Tomasz Miecznikowski, BadLoopus: Cichym bohaterem tego tomu jest Cristo Canyon, który wyrasta na najbardziej tajemniczą postać serii, spychając na bok ważne przecież wątki Adriana, Aldany i Elorny. Już poprzednio liznęliśmy tajemnicy kryjącej się za tą postacią, a w tym tomie musimy szykować się na dużo więcej. A jak już pewne tajemnice zostaną odkryte, to będzie tak, że z nich zrodzą się całkiem nowe, I z takimi odczuciami, poruszeni ostatnimi kadrami dziewiątego tomu “Lastmana” zostajemy na koniec lektury. Znowu trzeba będzie poczekać te kilka miesięcy na dalszy ciąg brawurowej, komiksowej opowieści.
Adam Ginel, Ustatkowany gracz: Autorom udało się zaangażować mnie w historię w stu procentach, a co najważniejsze – moja szczęka dzwoniła o ziemię przynajmniej kilka razy. Najnowszy tom obfituje bowiem w zwroty akcji, w dodatku konkretnie zaskakujące.
DEADLY CLASS #10 (SPRAWDŹ)
Józek Śliwiński, Freshmag: Dziesiąty tom sztandarowej serii Ricka Remendera mocno zwalnia. Lawina akcji ustępuje warstwie refleksyjnej. Na szczęście pozostaje ona poprowadzona w sposób na tyle pasjonujący, byśmy niewiele na tym stracili. Warstwa graficzna pozostaje na najwyższym możliwym poziomie. Choć na horyzoncie widać już kres podróży, to pod gładką skorupą wciąż da się wyczuć gorący żar potencjału. Coś mi mówi, że przed końcem czeka nas jeszcze niejedna erupcja.
Tomasz Miecznikowski, BadLoopus: Fabuła w “Deadly Class” ma jednak swoje prawa i w końcu zataczamy koło by powrócić do lat osiemdziesiątych. A tam… czekają nas kolejne zaskoczenia, które świadczą o tym, że twórcy mają jednak pewne wymagania wobec czytelnika i jednocześnie starają się go przekonać, że ich seria nie jest jedynie atrakcyjną wizualnie masakrą. Tej atrakcji wizualnej oczywiście nie sposób “Deadly Class” odmówić, Wes Craig znowu się dwoi i troi w końcówce tomu, a kadry wyglądają czasem tak, jakby miały za chwilę wyskoczyć z obszaru planszy. Znowu wracamy na teoretycznie znany, rozhuśtany emocjami i energią teren, ale w tej serii nic już nie będzie takie jak kiedyś. Czy coś rzeczywiście się skończyło i nadchodzi czas ostatecznej zapłaty za krwawe szaleństwa młodości? Cóż, przekonamy się za jakiś czas.
DIE #4 (SPRAWDŹ)
Miłosz Koziński, Paradoks: „Przenikanie” to album, który z jednej strony cieszy, a z drugiej smuci. Cieszy, gdyż otrzymujemy satysfakcjonujące pod każdym względem zwieńczenie niesamowitej historii, a smuci ze względu na świadomość, że żegnamy się już z tą opowieścią, jej bohaterami i światem. Cytując jednak Sapkowskiego – „Każdy sen śniony wystarczająco długo zamienia się w koszmar”. Dobrze więc, że autor obdarował nas tak dobrym i mocnym zakończeniem, „schodząc ze sceny, niepokonanym”.
W GŁOWIE SHERLOCKA HOLMESA #1 (SPRAWDŹ)
Comixxy: Niby jest to kolejne śledztwo, które miało mnie zaskoczyć, sprawić, że się pogubię w ilości detali, a finał okaże się zupełnie nieprzewidywalny. Cyryl Liéron wielkim fanem Arthura Conana Doyle’a jest, co widać po dialogach, jak i prowadzeniu wydarzeń, tak przypominających inne bardzo dobre adaptacje (Benedict Cumberbatch – mistrzu!), ale to rysownik przesądza ostatecznie o świetności tytułu.
DIUNA #4 (SPRAWDŹ)
Balint Lengyel, Poltergeist: Mimo że drugi z tekstów rozczarowuje oprawą artystyczną, to album jako całość prezentuje się na tyle dobrze, że miłośnicy Diuny spędzą przy nim przyjemne dwa kwadranse, bo tyle mniej więcej zajmie lektura. Warto zaznaczyć, że Diuna: Opowieści z Arrakin zdecydowanie adresowana jest do miłośników szeroko pojętego uniwersum Diuny, wykraczającego poza lekturę pierwszej powieści Franka Herberta. Te osoby docenią album, zwłaszcza znakomitą pod wieloma względami Krew sardaukara.