GIANT DAYS #14 (SPRAWDŹ)

Małgorzata Chudziak, Egzaltowana: Giant Days tom 14 to dobre ukoronowanie opowieści. Przy pisaniu recenzji poprzedniego albumu bałam się, czy scenarzysta nie postanowi wywrócić wszystkiego do góry nogami, ale na szczęście nie podjął drastycznych decyzji. Na ostatni tom trzeba patrzeć również przez pryzmat całej serii. Susan, Ester i Daisy przeszły razem wiele przygód i dorastały w ich trakcie. Ich przyjaźń, związki, poglądy na życie ewoluowały w naturalny sposób. Nigdy nie miałam wrażenia, że coś jest wymuszone, albo sztuczne. Jest to moja ulubiona pozycja od Non Stop Comics i jestem pewna, że za jakiś czas do niej wrócę. Polecam bardzo serdecznie!

 

RIP #5 (SPRAWDŹ)

Marek Ścieszek, Szortal: „RIP” utrzymuje równy poziom, ale nie popada w rutynę. Każda z pojedynczych historii mogłaby być pełnoprawnym one-shotem, gdyby scenarzysta podszedł do niej indywidualnie. Ale też ani trochę nie traci, jako element większej całości. W każdym tomie prym wiedzie wyrazisty bohater, z którym łatwo się utożsamić, którego motywy postępowania łatwo zrozumieć, nawet w przypadku młodego psychopaty – zrozumieć niekoniecznie oznacza zaakceptować. Można mu nawet współczuć lub kibicować. Obie sfery, literacka i graficzna, współgrają ze sobą, nie zgrzytając na łączeniach. Scenariusz jest brudny i odrażający i tak też został przedstawiony przez rysownika. Nie jest to komiks dla estetów. Nie jest to komiks dla czytelników, których odrzuca przemoc. Nie ma w nim miejsca na piąte przykazanie.

 

MOST HEKSAGON (SPRAWDŹ)

Retro komiks: Od strony wizualnej komiks to majstersztyk. Na kadry, plansze można długo patrzeć a i tak pewne niuanse dostrzega się dopiero po jakimś czasie. Sugerowałbym każdemu wrócić do tego albumu po przerwie. Jestem przekonany, że podróż dostarczyłaby nam tak samo wieku wrażeń.

 

RAZ I NA ZAWSZE #5 (SPRAWDŹ)

Po drugiej stronie okładki: Piąty i ostatni tom „Raz i na zawsze” nie odbiega wyglądem od poprzedników. Dalej jest tutaj barwnie, krwawo i dynamicznie. Kadry pełne są akcji, która wycieka z komiksu, momentami dzieje się tu naprawdę dużo (nawet trochę za dużo) i generalnie trzeba być skupionym na fabule, aby znaleźć odpowiedzi na wszystkie pytania. Dużym plusem są legendy arturiańskie, które zostały tutaj opisane w sposób przystępny i miły dla oka i umysłu każdego czytelnika. Nie trzeba siedzieć w temacie, aby połapać się w bohaterach, których spotykają nasze główne postaci.

 

COŚ ZABIJA DZIECIAKI #7 (SPRAWDŹ)

Maciej Skrzypczak, Czytamy Komiksy: Siódmy tom serii "Coś zabija dzieciaki" kończy wątek rozgrywający się w miejscowości Udręka. Uważam, że była to dobrze przedstawiona historia, chociaż nie obyło się bez kilku minusów. Opowieść o Erice trwa nadal, a James Tynion IV z pewnością nie ułatwia jej życia. Czekam na kolejne tomy.