
RADIANT BLACK #1 (SPRAWDŹ)
Popkulturowy kociołek: Radiant Black to solidny komiks, który z pewnością umili czytelnikom kilka chwil. Choć nie jest to rewolucyjne dzieło, to i tak większość odbiorców z ciekawością będzie chciało sięgnąć po kolejne części, aby zobaczyć, jak rozwinie się historia Nathana Burnetta.
NIE PUSZCZAJ MOJEJ DŁONI (SPRAWDŹ)
Czas na komiks: Jak to często bywa w kryminałach, od razu zacząłem snuć możliwe scenariusze rozwiązania intrygi, a kilka z nich wydawało się całkiem prawdopodobnych. Niestety (a może na szczęście), żadne z moich przypuszczeń nie było bliskie prawdy, więc zakończenie okazało się dla mnie zaskakujące. „Nie puszczaj mojej dłoni” nie wciągnęło mnie od pierwszych stron — tak naprawdę prawdziwe zainteresowanie zyskałem dopiero pod koniec historii. Wydaje się, że to celowy zabieg, mający na celu wywołanie dezorientacji u czytelnika przez niespójne i nieprzewidywalne zachowanie głównego podejrzanego.
JESTEM ICH MILCZENIEM (SPRAWDŹ)
Książkowir: Jestem ich milczeniem to moje komiksowe odkrycie roku. Przemyślana narracja, świetna intryga, doskonale rozwinięte postaci i cudna oprawa graficzna – to dzieło kompletne! Na dodatek zachęca do refleksji i budzi multum emocji – od pociesznego śmiechu, po głębokie poruszenie, aż do podgryzania paznokci w kluczowych momentach (ale nie róbcie tego, to fujka). Cóż mogę powiedzieć więcej? Jeśli lubicie nieoczywiste historie kryminalne, z niepokornymi bohaterkami, głosami w głowie oraz miłe dla oczu – polecam z całego serca!
POŻERACZE NOCY #1 (SPRAWDŹ)
Fani Grozy: Podoba mi się w “Pożeraczce” połącznie twardej grozy z… humorem. Aby nieco rozładować napięcie generowane przez Ipo i jej tajemnice, co jakiś czas autorki ni stąd ni zowąd wrzucają nam kadry powodujące lekką konsternację i uśmiech na twarzy. Ciekawy zabieg, dodający kolorytu i uwierzytelniający charaktery postaci oraz ich życiowe doświadczenia.
DIUNA: RÓD HARKONNENÓW #2 (SPRAWDŹ)
Retro Komiks: Przeczytałem drugi tom "Rodu Harkonnenów" i powiem tak: dużo ciekawiej wypada on niż tom wcześniejszy. Wydaje się bardziej poukładany. Fabuła jest klarowniejsza, przez co dużo łatwiej czytelnikowi rozeznać się w aktualnej sytuacji w Landsrradzie. Mówiąc wprost: wiemy kto z kim i dlaczego. Wcześniej wątki geopolityczne skutecznie zniechęcały mnie do lektury, teraz wręcz przeciwnie. Przez cały tom autentycznie byłem zaciekawiony, chociażby tym jak wokół księcia Leto Atrydy powoli gromadzą się ludzie, którzy w kolejnych latach będą aktywnie wspierali go w walce z Harkonnenami.
DOM SLAUGHTERÓW #4 (SPRAWDŹ)
Szortal: Jak dotąd „Dom Slaughterów” cechował się swego rodzaju jakościową sinusoidą. Pierwszy tom poziomem stał bardzo blisko (jeśli nawet nie wyżej) głównej serii, drugi był nie tylko inny, ale w mojej opinii także bezdyskusyjnie słabszy, trzeci zaś ponownie wyróżniał się in plus. Wedle wszelkich prawideł „czwórka” powinna zatem rozczarowywać, lecz każda prawidłowość kiedyś się kończy, a ponieważ Tynionowe „Monsterverse” stało się ostatnimi czasy tak dużą marką na komiksowym rynku, nie mogło być lepszego momentu na taki zwrot akcji. Ale czy faktycznie mamy do czynienia ze złamaniem owej niepisanej reguły?